Popularne posty

wtorek, 29 listopada 2011

Co nam sugeruje państwo?

Z jednej strony: niebawem wyższy (23%) VAT na ubranka dziecięce (tak wiemy, Unia każe), brak miejsc w przedszkolach i żłobkach, z drugiej: niskie emerytury, 8% VATu na trumny (myśleliśmy, że skoro popyt sztywny, to są bodźce, by podatki pośrednie były jak najwyższe...), najwyższy zasiłek pogrzebowy w całej UE -> czyżby państwo nam coś sugerowało? Widać po wskaźniku dzietności (jeden z najniższych w Europie), polityka ta jest realizowana od jakiegoś czasu. Czas umierać? :)

poniedziałek, 24 października 2011

W ankiecie na facebooku wygrywa Jarosław Kaczyński

W naszej ankiecie zadanej przez http://www.facebook.com/pages/Ekonomiczno-Politycznie/154070644686740 o najbardziej nielubianego polityka aż 2 459 osób odpowiedziało, że nie lubi Prezesa PiSu. W tej chwili jest to niemal 37% głosów (liczba osób odpowiadających cały czas rośnie!!). Drugi na liście Donald Tusk ma aż o połowę głosów mniej.




Dlaczego ludzie tak nie lubią Jarosława Kaczyńskiego? Czym sobie on zasłużył?

Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie, starając się zachować obiektywizm.

Zacznijmy, dlaczego można by lubić Jarosława Kaczyńskiego, jako człowieka oraz polityka.

J. Kaczyński jest doktorem nauk prawnych. Polacy cenią sobie naukowców, szanują również prawników. Stopień naukowy uzyskany na znanej uczelni (Uniwersytet Warszawski) powinien więc przemawiać na jego korzyść.

Jarosław Kaczyński jest bratem zmarłego Prezydenta Lecha. Wiele osób, zwłaszcza po śmierci, zaczęła bardzo szanować ś.p. Prezydenta. W sumie jest to nasza cecha - wielu ludzi doceniamy dopiero po śmierci. Współczucie wobec zmarłego w tragiczny sposób brata jest kolejną przesłanką, za którą można by szanować również Prezesa PiSu. Oczywiście jako człowieka. Współczucie nie powinno się mieszać z polityką.

Kaczyński jest, a właściwie był, aktorem. I to nie aktorem byle jakim, drugoplanowym, zagrał przecież znaną postać (z bratem) w znanym filmie. Zagrał, co prawda, będąc dzieckiem, ale czy nie jest to rozkoszne? Jak można takiego człowieka nie kochać?

Oprócz talentu aktorskiego, Kaczyński ma talent publicystyczny. Właściwie należałoby napisać "miał", gdyż teraźniejszego talentu nie przyszło nam oceniać. W latach 80' angażował się natomiast w dystrybucję wydawnictw podziemnych, no i obronił przecież doktorat, więc musiał napisać (pewnie niezłą) dysertację.

Ma kota. Kot to przecież takie urocze zwierzę. Nie ma żony, samotnik, czemu więc nie jest bożyszczem kobiet? Jako stary, ustatkowany, poważny kawaler? Jest opiekuńczy, jako przykład można podać jego opiekę nad schorowaną matką...

Przykładów można by mnożyć i mnożyć.
Dlaczego więc jest nielubiany?

Wielu Polaków zarzuca mu kłamstwa. Najprostszy przykład - kampania prezydencka w 2010 roku, kiedy obiecywał poprawę. Wielu Polaków dało się na to nabrać, w wyniku czego miał ogromne poparcie, o mało nie wygrał.

Nieznajomość wielu faktów. "Marihuana jest z konopii?", to jeden, ostatni, znany przykład.

Kaczyński jest dyktatorem. Tak, przynajmniej z boku, wyglądają jego rządy w Prawie i Sprawiedliwości. Każdy, kto ma inne zdanie, wylatuje z partii.

Nie lubi Niemców, Rosjan, nie chce z nimi współpracować. Ale czy to wada? Wielu Polaków nie lubi tych nacji.

Negatywne przykłady też można by tworzyć w nieskończoność.

Może coś dodadzą nasi czytelnicy? Nie chcielibyśmy za bardzo oceniać tego polityka, bo w sumie jesteśmy bezstronni. Chcieliśmy tylko wywołać dyskusję.

Zapraszamy więc do komentowania!

piątek, 21 października 2011

Ankieta polityczna na FB

Nasza ankieta działa już drugi dzień.
Na nasze pytanie odpowiedziało już ok. 600 osób.

Najczęściej padającą odpowiedzią na pytanie "Jakiego polityka nie lubisz najbardziej?" jest wskazanie Prezesa PiSu. Na drugim miejscu jest obecnie Prezes Rady Ministrów, na trzecim zaś Szef RPP.

Zachęcamy do odpowiadania: http://www.facebook.com/questions/163922210368250/?qa_ref=qd

czwartek, 20 października 2011

Nowe pytanie na naszym fanpage'u

Na naszym fan page na facebooku - http://www.facebook.com/pages/Ekonomiczno-Politycznie/154070644686740 pojawiło się nowe pytanie: "Jakiego polityka nie lubisz najbardziej?"

Zapraszamy do odpowiadania i do "polubienia" naszej strony na facebook.com.

czwartek, 29 września 2011

Wynik sondy a głos wyborczy

Ponieważ w naszej redakcji nie jesteśmy zdecydowani na kogo zagłosować (jesteśmy całkowicie apolityczni), zdecydowaliśmy, że oddamy głos na ten komitet, który:

a) zdobędzie najwięcej głosów na naszym blogu,
b) zdobędzie najwięcej głosów w sondzie na naszym fan page'u internetowym

Link do fan page - http://www.facebook.com/pages/Ekonomiczno-Politycznie/154070644686740
Sondę na pewno znajdziecie, zaś my polecamy do polubienia:)

Są dwie odpowiedzi a) i b), ponieważ dwie osoby prowadzą tego bloga.

Liczymy także na merytoryczny udział w dyskusji na kogo głosować - w komentarzach na blogu lub na facebook'u.

Zobowiązujemy się, że oddamy głos na pierwszą osobę z listy w naszym okręgu.
Tak więc wygraną w zabawie są dwa kolejne głosy osób niezdecydowanych, a wręcz niezadowolonych z wyboru opcji politycznych w tym kraju...

Pozdrawiamy!

środa, 28 września 2011

Dwie wygrane w Lotto! Rozważania nad zawiścią a zazdrością

Wczoraj wygrały dwie osoby. Oczywiście zazdrościmy wygranej, ale nie jesteśmy zawistni.

Zaraz pojawią się głosy - a czym to się różni?

Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie:

ZAWIŚĆ - to w czym Polacy jako naród są najlepsi. Niestety, jest to nasza cecha narodowa...
Można wyjaśnić to tak:
Mam dwie krowy, sąsiad ma natomiast trzy. Ponieważ denerwuje mnie fakt, że ma on więcej, idę w nocy do obory sąsiada i zatruwam mu dwie krowy. A po kiego ma mieć więcej niż ja?! Jedna mu przecież wystarczy... Oczywiście on też jest zawistny i... na drugi dzień budzę się rano, a w mojej oborze tylko jedna krowa.... Powoduje to we mnie kolejną falę zawiści - co dalej można sobie wyobrazić....

ZAZDROŚĆ - cechuję wszystkie nacje bez wyjątku. Popularna w krajach anglosaskich lub opartych na tradycji luterańskiej.
Wyjaśnijmy to obrazowo tak:
Mam dwie krowy, sąsiad ma trzy. Ponieważ ma więcej niż ja, jestem zazdrosny. Cały czas myślę nad tym, jak by tu... mieć więcej niż on. Zbieram pieniążki, oszczędzam, aż w końcu udaje mi się kupić kolejne dwie krowy. Teraz ja mam cztery, a sąsiad tylko trzy. Oczywiście on jest zazdrosny i koło się zamyka. Mamy coraz więcej krów, mnożąc swój dostatek i swojej wioski....

Jak widać zawiść prowadzi do obopólnej destrukcji, zaś zazdrość jest pozytywnym zjawiskiem.

Szkoda, że w Polsce są to często synonimy... Mówiąc komuś, że jesteśmy zazdrośni o to że ktoś ma więcej, możemy być źle postrzegani...

Podobnie, aczkolwiek inaczej zjawisko tłumaczy wikipedia - http://pl.wikipedia.org/wiki/Zawi%C5%9B%C4%87_(emocja)

My tymczasem zazdrośmy wygranej i postarajmy się mieć więcej kasy w przyszłości!

wtorek, 27 września 2011

Sonda wyborcza

Wybory parlamentarne do Sejmu i Senatu już 9 października.

Uruchomiliśmy sondę (dostępna po lewej stronie) z listą komitetów wyborczych startujących w wyborach do Sejmu.

Lista powstała na bazie: http://wybory2011.pkw.gov.pl/kom/pl/komitety.html

Zachęcamy do głosowania i do brania udziału w dyskusji o polityce w komentarzach.
Zamknięcie sondy 4 października o 12.00.

Co zrobić z wygraną w LOTTO?

Dzisiaj mamy rekordową, największą w historii, kumulację w polskich grach losowych.

W popularnym Lotto jest do wygrania aż 50 000 000 złotych (słownie: pięćdziesiąt milionów złotych)!

Wielu Polaków na samą myśl o takiej kwocie się rozmarzyło. Co jednak zrobić z tymi pieniędzmi, jeśli je wygramy?

Zacznijmy od tego, że jakby na wstępie, po wygranej zostanie pobrane należne 10% podatku od wygranych. Ponadto ta wygrana jest dzielona na wszystkie osoby, które trafią szóstkę. Prawdopodobieństwo wylosowania 6 liczb z 49 jest równe w przybliżeniu 1 do 14 milionów. To tak, jakby na boisku piłkarskim położyć monetę wielkości 5-złotówki i trafić ją lotką z trybuny (nie wiedząc oczywiście gdzie ona jest). Albo inaczej: to tak, jakby ułożyć butelki - jedna przy drugiej - w drodze od Gdańska do Zakopanego i do jednej z nich wsypać piasek, a potem wylosować tę butelkę. Wydaję się banalnie proste.

Załóżmy, że jesteś jedynym szczęśliwcem i do Ciebie trafiło 50 mln zł (ok, 45 mln).
Co zrobić? Pewnie większość ludzi powiedziałaby: "kupię sobie samochód, mieszkanie albo dom, polecę dookoła świata". Słowem: "wydam".

A co potem? Znów do pracy od 8 do 16, aby zarobić na chleb? No tak, pewnie wiele osób zostawiło by sobie kilka milionów na lepsze życie...

Ale jest lepszy pomysł. Oczywiście można sobie pozwolić wydać ten jeden milion (a co, przecież mamy ich dużo), ale resztę warto by zainwestować. W co? Najlepiej zdywersyfikować ryzyko, czyli rozłożyć naszą inwestycję na kilka mniejszych, tak by rozproszyć szansę straty naszej wygranej.

Jest tu dużo wariantów do wyboru i tak naprawdę zależy to od indywidualnej awersji do ryzyka. Dla przeciętnego zjadacza chleba popularnym i logicznym wydaje się być wyjście:

- 20-40% w nieruchomości - one zazwyczaj nie tracą na wartości, a zyskują, ponadto można czerpać niemałe zyski z wynajmu. Można kupić kilka mieszkań, może wybudować dom albo kupić starą kamienicę. Można też kupić mieszkania nad morzem w Polsce (choć u nas krótki sezon) albo np. w Grecji (podobno teraz są niezłe promocje).

- 20-30% w akcje (co bardziej pewniejsi nawet do 60%). W jakie akcje? W sumie to obojętne, jeśli się nie znamy. Można wybrać coś z indeksu WIG20. I pamiętajmy - tutaj też dywersyfikujemy ryzyko, skupując kilka pakietów akcji różnych firm. Dlaczego akcje? Obecnie mamy sporą przecenę na giełdzie, dlatego śmiało można skupować akcję i czekać... Czekać nawet kilka lat, aż nasz majątek się pomnoży. Proponujemy skupić akcje zarówno firm oferujących dywidendę (podział z zysku) oraz tych niedywidendowych. Kiedy wycofać się z akcji? Albo jak nam się znudzi, albo nigdy, albo... gdy wszyscy wokół będą trąbić wszem i wobec o hossie na giełdzie. Wtedy najlepiej sprzedać akcję, a w zamian kupić obligację i czekać znów... na kolejną bessę (hossa - długotrwały wzrost cen akcji, bessa - odwrotnie). Gdy wszyscy będą mówić o bessie, znów skupujemy akcje i czekamy na hossę. W myśl zasady: tanio kupić, drogo sprzedać.

-10-20% w obligacje lub wysoko oprocentowane lokaty. Bezpieczne papiery przynoszące zysk.

- 0,5% na koncie oszczędnościowym lub ROR-ze. Chyba nie ma sensu trzymać więcej niż 225 000 złotych (0,5% z 45 mln) na rachunku rozliczeniowym. To i tak wystarczy na drobne wydatki :)

- 10% w złoto i inne inwestycje alternatywne. Raczej stabilny zysk, mała szansa spadku ceny złota, bezpieczna inwestycja w długim okresie.

- 20-30% we własne działalności - przedsiębiorstwa. Mając tyle kasy z łatwością możemy założyć kilka spółek z o.o. lub S.A. czy to produkcyjnych czy usługowych. Warto pamiętać, że my jesteśmy ich właścicielami, zaś robić, a nawet zarządzać powinni za nas inni ludzie. Najlepiej ci, do tego przygotowani merytorycznie.

Przedstawione zostały różne proporcje dywersyfikacji portfela po wygranej. Każdy powinien dopasować ten najodpowiedniejszy dla siebie.

A my na zakończenie:

ŻYCZYMY WYGRANEJ!!!

W jakiej walucie obecnie najlepiej brać kredyt hipoteczny?

Każdy chyba słyszał o zawirowaniach wokół franka szwajcarskiego i o problemach ludzi, mających kredyt hipoteczny w tej walucie. Skąd wynikają te problemy? I w jakiej obecnie walucie najkorzystniej brać kredyt? A może po prostu najlepiej w złotówkach?

Kredyty hipoteczne udzielone we frankach od niemal zawsze należały do najpopularniejszych w Polsce, ze względu na bardzo niskie stopy procentowe w Szwajcarii. Kwota raty w przypadku kredytu zaciąganego w obcej walucie podlega jednak jeszcze ryzyku kursowemu. I tu właśnie jest pies pogrzebany. Bo o ile stopy procentowe (a więc cena pieniądza) zostały obniżone przez helwecki bank narodowy (czyli kredyt stał się relatywnie tańszy), to o tyle, mniej więcej od początku maja 2011 roku, wzrósł drastycznie kurs franka w stosunku do naszej narodowej waluty (rósł już wcześniej, bo od kwietnia 2010 roku, ale wzrost od maja tego roku był najbardziej odczuwalny). Dlatego ostatnimi czasy, pojawiły się problemy ze spłatą kredytów przez osoby, które brały go w tej walucie przed wzrostami - kredyty stały się drogie.

Na szczęście Narodowy Bank Szwajcarii usztywnił kurs franka do euro, zmniejszając spekulację gry na helweckiej walucie. Oznacza to, dla nas - Polaków - tyle, że wahania kursu złoty do franka szwajcarskiego są zależne tak na prawdę od wahań złoty do euro, które nie są aż tak dynamiczne. Oznacza to także uspokojenie spekulantów, grających na zwyżkę franka. Franka - uznawanego za bardzo bezpieczną walutę w niepewnych czasach kryzysu.

Usztywnienie kursu franka do euro przyniosło spodziewany rezultat - kurs franka nieco się obniżył. Oczywiście w stosunku do euro, obecnie jest wymieniany w okolicach ustalonego kursu wymiany - 1,2 a 1,25 euro za franka. Ale obniżył się delikatnie również w stosunku do złotego.

Co to oznacza dla chcących brać kredyt i dlaczego tyle piszemy o franku w tym kontekście?

Ponieważ, frank szwajcarski w dalszym ciągu jest walutą, którą powinno się rozważać chcąc wziąć kredyt hipoteczny. Ba, proponujemy nawet brać go w tej walucie. Dlaczego?

W długim okresie (czytaj: kiedy wszystko wróci do normy), znów popularne będą inwestycje na rynku bardzo dynamicznie rozwijającym się, jakim jest Polska. Polska waluta, chętnie kupowana przez inwestorów, umocni się, także względem franka. Wzięcie kredytu po tej "cenie" za franka oznacza spadek kosztów tego kredytu, przy tym scenariuszu. Obecnie za franka trzeba zapłacić 3,61, natomiast - historycznie rzecz biorąc - docelowym pułapem wydaje się być limit 2,40 - 2,80.

Poza tym, jeśli Polska, za kilka lat (mówimy o długim okresie) zostanie członkiem unii walutowej przyjmując euro, to będziemy mogli spodziewać się mniejszych wahań franka do euro oraz mniejszych spreadów.

A co z ryzykiem stopy procentowej?
Niestety, ta z pewnością w długim okresie wzrośnie. Będzie to spowodowane rosnącą inflacją - obecnie Szwajcaria emituje dużo pieniędzy bez pokrycia, by obniżyć wysoki poziom franka. Jednak można spodziewać się niewielkiego wzrostu, relatywnie mniejszego niż wynoszące w tym samym okresie stopy procentowe w Polsce.

Gdzie tkwi problem?
Mianowicie, obecnie dość ciężko jest dostać kredyt w tej walucie. Jest bardzo duży popyt na franka (dlatego jego cena jest wysoka). Jednak, chyba warto próbować. Wydaję nam się, że kredyt taki będzie bardziej opłacalny niż wzięty w euro czy w polskich złotówkach - ze względu na niskie stopy procentowe i wysoki kurs franka z dużym potencjałem spadkowym.




Tekst jest subiektywną oceną autorów bloga. Do niczego nie namawiamy :)

piątek, 26 sierpnia 2011

Powitanie

Witamy na naszym blogu.
Już niedługo zapełni się komentarzami do obecnych (i nie tylko) zdarzeń politycznych oraz ekonomicznych.
Zapraszamy do czytania.

Pozdrawiamy